środa, 6 marca 2019

Fatalista, Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy | 15.02.2019



Tę recenzję powinnam zacząć od wyjaśnienia, że "Fatalista" to pierwszy utwór Tadeusza Słobodzianka, z jakim miałam okazję do tej pory się zapoznać. Rzecz jasna, słyszałam i czytałam, że najnowsze dzieło dyrektora Teatru Dramatycznego znacząco się różni się od poprzednich i poniekąd zaskakuje swą "lekkością", ale - z oczywistych powodów - ja nie jestem w stanie tego potwierdzić, dlatego też w tym wpisie skupię się wyłącznie na swoich odczuciach względem spektaklu, który swą premierę miał 15 lutego 2019. Pokaz premierowy miałam okazję oglądać dzięki Kasi z bloga https://kulturalnapyra.wordpress.com, której serdecznie dziękuję za zaproszenie :)

Scenografia projektu Joanny Zemanek przenosi nas do skromnego mieszkania przy ulicy Krochmalnej w Warszawie. Ciemne ściany, kilka podstawowych mebli, okna z widokiem na znajdujące się naprzeciw kamienice, a do tego szykowne stroje - z jednej strony niewiele, ale naprawdę nic więcej nie potrzeba, by reszta magii zadziała się dzięki znakomitemu aktorstwu i doskonałemu tekstowi.


Fabuła osadzona pod koniec lat 30. XX wieku, toczy się w ciągu jednego, szabasowego wieczoru. On wraca do domu ze śladem szminki na policzku, natomiast ona zbyt krótko gotowała rosół, którego on nie chce jeść z względów światopoglądowych. Nadszedł czas, by co nieco sobie wyjaśnić i wyznać wszystkie małżeńskie zbrodnie.

W ciągu trwającego zaledwie godzinę spektaklu poznajemy historię znajomości żydowskiego małżeństwa, Lei i Beniamina oraz jesteśmy świadkami dysputy o ich związku, zdradach i rozczarowaniach. Jednoaktówka autorstwa Tadeusza Słobodzianka, inspirowana opowiadaniem Isaaka Bashevisa Signera, kryje w sobie uniwersalną prawdę o życiu, a błyskotliwe dialogi okraszone humorem i nutą ironii sprawiają, że sztukę ogląda się z przyjemnością i zaciekawieniem. 

Lea - kreowana przez Magdalenę Czerwińską - jest piękną, elegnacką i pewną siebie kobietą, której życie mogło wyglądać zupełnie inaczej. W końcu za młodu obracała się w świecie artystów i "jedną nogą była już w teatrze". Wszystko zmienił on, Beniamin Schwarz (w tej roli Robert T. Majewski), fatalista, który aby ją zdobyć, położył się na torach, oczekując na nadjeżdżający pociąg. Czy to była głupota czy przeznaczenie? Teraz, po latach, kiedy mają dwójkę dzieci i po dwa romanse, postanawiają wrócić myślali do przeszłości i rozpoczynają żwawą dyskusję na temat ich życia i decyzji, które kiedyś podjęli.



Zdjęcia: Krzysztof Bieliński | Źródło: www.teatrdramatyczny.pl

Warstwa literacka utworu oraz aktorzy stanowią filar przedstawienia, które zachwyca skromną formą bez wymyślnych dodatków i rekwizytów. Owszem, mamy satysfakcjonującą scenografię, piękne kostiumy, i ograniczoną do minimum, lecz budującą napięcie, muzykę, ale w moim odczuciu równie dobrze mogłyby nie istnieć, ponieważ to Magdalena Czerwińska i Robert T. Majewski tworzą niezwykłe widowisko samymi sobą i prezentują aktorstwo na najwyższym poziomie. Na uznanie zasługują także Jakub Strach i Maksymilian Zieliński jako synowie pary, którzy mimo młodego wieku grają nadzwyczaj naturalnie i zdają czuć się swobodnie w swoich rolach. 

"Fatalista" w reżyserii Wojciecha Urbańskiego jest doskonałym przykładem na to, że w sukces kryje się w prostocie, a prawda zawarta w powiedzeniu „mniej znaczy więcej” potwierdza się po raz kolejny.

W "Fataliście" mamy do czynienia z prostą, lecz wciągającą historią, na której finał widz czeka z niecierpliwością, żeby ostatecznie samemu rozważyć, co mogło być dalej. Sam Tadeusz Słobodzianek określił swój dramat mianem historii miłosnej. Nie da się z tym nie zgodzić, ponieważ rozmowa głównych bohaterów kręci się wokół ich małżeństwa. Spowiadają się sobie ze zdrad, bardziej lub mniej realnych, a także dyskutują o tym, kim byli w momencie poznania, a kim są teraz, i co się przez te lata zmieniło.

Myślę, że każda jednostka może wynieść z tego spektaklu coś innego, ponieważ tekst traktuje o wielu aspektach życia, które doskonale znamy z autopsji. Miłość, przywiązanie, wieloletni związek, związane z nim oczekiwania i rozczarowania, zdrada, religia, kultywowanie tradycji wbrew swoim poglądom, decyzje, które mają wpływ na przyszłość - to wszystko składa się na opowieść o realiach życia, które zna ludzkość bez względu na pochodzenie, rasę, wyznanie. I mimo że słowa wypowiadane przez bohaterów brzmią może nieco zbyt poetycko, całość ma w sobie wiele uroku, który ujął mnie od początku i czyni sztukę jedną z najprostszych, ale i najpiękniejszych, jakie widziałam.

Spektakl: Fatalista
Miejsce: Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy, Scena im. H. Mikołajskiej
Premiera: 15.02.2019
Byłam: 15.02.2019

1 komentarz:

  1. Beniamin Schwarz! To chyba spektakl o Twoich krewnych :D
    Czytam o tym Dramatycznym u Ciebie i u Kasi i czekam wciąż aż się nadarzy okazja, żeby go odwiedzić :) Poza tym widać, że masz doświadczenie w pisaniu albo że dużo czytasz albo jedno i drugie, bo masz bardzo bogate słownictwo i super się to czyta :) Jestem na tak i będę zaglądać tu co jakiś czas!

    OdpowiedzUsuń