niedziela, 27 października 2019

Słaby Rok, Akademia Sztuk Teatralnych w Krakowie filia we Wrocławiu | 23.10.2019 recenzja


"Słaby rok" wzbudził w tym roku niemałe kontrowersje i wydaje mi się, że każdy kto interesuje się teatrem o tym spektaklu słyszał. Dzięki zamieszaniu związanemu z tym tytułem, zainteresowałam się nim i na niego wybrałam, ostatecznie dwukrotnie. Cały szum dotyczył stopnia "lalkowości" całego przedsięwzięcia - bo rzeczywiście stricte lalek w nim niewiele, ale to czyni je wyjątkowym, zwłaszcza, że studenci aktorstwa na wydziale lalkarskim postanowili przybliżyć specyfikę swoich studiów i zawodu, podzielić się obawiami dotyczącymi przyszłości, a także w zabawny sposób przedstawić marzenia związane z zawodem.

Scena otwierająca to pierwszy etap rekrutacji na studia, w którym kandydaci mają szansę się zaprezentować i są proszeni o wykonanie różnych zadań. To moment na przekonanie do siebie komisji. Chwila prawdy. Wszystko oparte na doświadczeniach tych młodych ludzi. Aktorzy na wstępie są przedstawiani (a właściwie wywoływani, bo to casting), a przez resztę spektaklu albo zwracają się do siebie po imieniu, albo ich nazwiska są przywoływane, dzięki czemu łatwiej je zapamiętać.

Na początku była ciemność, a wyprowadza nas z niej Zuzanna Kotara, jednocześnie wprowadzając w świat widowiska, które nas czeka. Następnie dowiadujemy się, jak rodzi się artysta i każdy z aktorów mówi nam coś o sobie. Bardzo doceniam formę tej sztuki, jej bezpośredniość, fakt, że aktorzy są sobą, a nie tylko jakąś postacią - to miła odmiana od tego, co oglądam najczęściej.

Słaby rok nie jest słaby, jednak w spekatklu Martyny Majewskiej został przedstawiany trochę nierówno i mimo ze dyplomy mają to do siebie, że każdy musi się zaprezentować, to po dwukrotnym seansie mam wrażenie, że nie każdy dostał podobną szansę na wykazanie się swoimi umiejętnościami.

Mateusz Bernacik otrzymał najwięcej takich szans i doskonale je wykorzystał. Scena, w której gra Gajosa to jedna z tych, które najbardziej zapadają w pamięć, a wypowiada tam tylko jedno słowo! Znakomity jako "mistrz sztuki" opowiadający o sztuce współczesnej i nieco przerażający w ekspresyjnym monologu. Wydaje mi się, że to właśnie u tego aktora widać największy przekrój emocji i kilka różnych kreacji postaci.

Ogólnie, nie ma co kryć - w spektaklu większą uwagę przykuwają panowie. Może dlatego, że jest ich tylko trzech, może dlatego, że sceny z ich udziałem mają w sobie największą moc przebicia, bo wydają się tymi z najbardziej autentycznych. Nie zrozumcie mnie źle - ja w tym spektaklu nie zauważam słabszych ogniw, po prostu niektórych widać bardziej, innych mniej. A panów jednak widać bardziej.

Maciej Kaczor w scenie z części spektaklu nazwanej Marzenia dzieli się obawami związanymi ze swoją przyszłością, zastanawiając się, czy ma w sobie "to coś", co pozwoli mu się spełniać zawodowo. Z kolei Łukasz Zubrzycki porusza problem talentu, ciężkiej pracy na swój sukces, a także różnic między aktorstwem dramatycznym i lalkarstwem. To momenty, które ze względu na bezpruderyjność zostają nam w pamięci, a kolejną taką sceną jest przywołanie postaci Księżniczki Lei i kreującej ją aktorki, Carrie Fisher. Kaja Janiszewska przy pomocy fragmentów książki Carrie Fisher obnaża mroczne kulisy sławy, towarzyszy temu niepokojąca choreografia. To, co tam usłyszymy i zobaczymy, skutecznie zniechęca do stania się sławnym. 

Scena z monotonnym monologiem z listu Osieckiej wygłaszanym przez Joannę Sobocińską na początku jest wielką niewiadomą, która po chwili staje się irytująca, a na końcu zabawna. Szkoda tylko, że odebrałam ten rodzaj występu, za taki, który rozbawi, ale nie jest w stanie ukazać zdolności aktorki. Kolejna scena z udziałem tej aktorki jest też dość podobna i żałuję, że nie mogłam zobaczyć zupełnie innej kreacji w jej wykonaniu.

Jednym z ostatnich elementów jest występ Samanty Zwolennik wykonującej utwór z repertuaru Maryli Rodowicz "Wariantka tańczy" ze zmienionym tekstem, w którym "wariatkę" zastępuje "Samanta" właśnie. Wraz z kolejnymi wersami piosenki, zmienia się dojrzałość i podejście aktorki, ewoluuje na naszych oczach, od lat dziecięcych do teraźniejszości. 

A co z resztą aktorów, a właściwie aktorek? Spisują się naprawdę bardzo dobrze, choć - jak już wspomniałam - w moim odczuciu nie są aż tak widoczne. Marta Franciszkiewicz dostaje Oscara za scenę kłótni z chłopakiem, Martyna Matoliniec przedstawia nam absurdalne eksponaty sztuki współczesnej, natomiast Katarzyna Faszczewska daje energetyczny rock'n'rollowy koncert.

Muszę wspomnieć też o świetnych scenach zbiorowych, w których każdy, ale to dosłownie każdy z aktorów wypada znakomicie. W wieńczącej ten spektakl scenie, Matylda Matuszak rozprawia się z rolą artysty, aktora, twórcy, lalkarza i robi to w dosadny, wyśmienicie podsumowującym całość, sposób.

To spektakl nie tylko o studentach i ich studiach, ale o artystach i sztuce ogólnie, o piętnie sławy i robieniu sztuki z gówna. To wieloelementowe widowisko, które intryguje, rozkręca się powoli, ale z każdą sceną wciąga coraz bardziej. Co ciekawe - po dwukrotnym obejrzeniu sztuki, mam wrażenie, że znam ją bardzo dobrze. Z łatwością mogę przywołać w głowie sceny i teksty, które padały w trakcie ich trwania. Nieczęsto się to zdarza i chyba też dzięki temu dość łatwo i przyjemnie pisało mi się o tym tytule :)

Całościowo, uważam, że to dobra, kompletna sztuka ukazująca realia branży, szczera, bo oparta na  prawdziwych emocjach, troskach i doświadczeniach. Dlatego jeśli "Słaby rok" będzie jeszcze grany, to polecam się na niego wybrać, bo potem ta szansa ucieknie na zawsze.

Pozostaje mi życzyć wszystkim aktorom "Słabego roku" powodzenia na dalszej ścieżce zawodowej i niech ten zawód (w miarę) lekkim im będzie ;) Oby do zobaczenia w przyszłości! 

3 komentarze:

  1. Byłam na tej sztuce - tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Po Prostu. Jednak nie jest to spektakl dla każdego.. wiele osób woli lekkie komedie, jak na przykład te z https://teatrkomedia.pl/ Sama ostatnio byłam na "Anioł i kobiety" - bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe sztuki ogrywają również w https://teatrszekspirowski.pl/ Warto skorzystać z ich oferty :) Na pewno będziecie równie zadowoleni, co ja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bywałam w wielu teatrach, tych w Polsce jak i za granicą. Jednak największe wrażenie zrobiłam na mnie https://teatrszekspirowski.pl/ w Gdańsku. Jeśli jesczze nie mieliście okazji tam być, to szczerze polecam.

    OdpowiedzUsuń